W ramach projektu Grajmy! na różne sposoby zachęcamy do sięgania po wszelkiego rodzaju "planszówki". Staramy się popularyzować 'gry bez prądu' w szkołach, bibliotekach, wśród rodzin i grup znajomych w różnym wieku, jako sposób na integrację, zabawę, edukację itd. Publikujemy wpisy różnych autorów - w tym blogerów-nauczycieli, rodziców-blogerów, bywalców planszówkowych imprez i fanów grania 1 na 1.
Być może wszystko to już wiecie, a nawet zerknęliście kiedyś do zakładek "co to jest projekt Grajmy!" oraz "twórcy w projekcie", aby nas lepiej poznać :)
Nie tłumaczyliśmy się dotąd jednak skąd właściwie bierzemy gry, o których piszemy...
"Grajmy!" to nie typowa platforma "recenzencka", regularnie wspierana przez wydawców nowościami, dlatego czytacie u nas nie tylko o typowych "świeżynkach". Jako grupa mamy kilku wspierających nasze działania partnerów wydawniczych, otrzymujemy także gry na cele działalności Stowarzyszenia Grajmy!, ale każdy z blogów zaangażowanych w naszą akcję stanowi niezależną komórkę i działa według własnych standardów.
Większość opisywanych tu tytułów stanowi prywatną własność autorów - nabytą drogą kupna, otrzymaną w prezencie, przesłaną jako egzemplarz recenzencki, albo - co, jak pokazują statystyki, także wysoko cenicie - samodzielnie wykonaną.
Od czasu do czasu zdarzają się także wpisy na temat gier... cudzych. Pożyczonych, wypożyczonych, znalezionych na półce w klubokawiarni, przetestowanych na konwencie. Bo czasem przecież warto zagrać w coś tylko żeby przekonać się, czy to tytuł własnie dla nas.
Po tym przydługim wstępie chcę napisać dziś dwa słowa własnie o grach, których już w domu nie mam :)
Trafiły do nas - graczy Grajmy! w Grudziądzu - za sprawą ciekawej akcji prowadzonej przez niezwykle charyzmatycznego fana planszówek (brawa dla pana Tomasza!) i odrobiny szczęścia w losowaniu.
Jeśli jeszcze nie słyszeliście o Poczcie Planszówkowej, znajdziecie ją na Fb >> TUTAJ
Oto, co wpadło w nasze ręce na jeden pełen emocji tydzień:
W naszej paczce znalazły się "Tagi", "Laguna", "Lorenzo il Magnifico" oraz "Rosyjska ruletka".
Poniżej kilka słów o każdej z nich i wrażeniach z "testowania".
gra TAGI
"Tagi" to nowoczesna wariacja na temat starej, dobrej zabawy w państwa-miasta.
Mamy do dyspozycji kilkadziesiąt kategorii ('tagów'), a za zadanie wymyślać związane z nimi hasła, rozpoczynające się na (lub - to trudniejsza wersja - zawierające w sobie) zadane litery.
Wydawałoby się, że nic nowego na tej bazie nie da się już zrobić... Pomyłka!
"Tagi" wyróżnia:
- oryginalne podejście
- bardzo dobre jakościowo wykonanie - gładkie, ciężkie kule, ciekawe rozwiązanie przestrzenne, "wszystkomieszcząca" wypraska
- możliwość gry indywidualnej lub zespołowej
- kilka wariantów - w tym ułatwiający rozgrywkę, np. dzieciom oraz nieco trudniejszy, żeby uniknąć nudy
- podwyższony poziom adrenaliny u graczy ;)
"W grze Tagi każdy z uczestników stara się zebrać z planszy jak najwięcej kolorowych kulek. W tym celu będziemy musieli wymyślać hasła realizujące zadane kryteria: literę początkową oraz kategorię. Ale uwaga! Ogranicza nas czas oraz odpowiedzi innych graczy!"
Wydawnictwo rebel.pl udostępnia pełną instrukcję tej gry - TUTAJ: >>KLIK<< oraz film przybliżający zasady gry - TU: >>KLIK<<
W ramach naszej zabawy z Pocztą była to najpopularniejsza pozycja. Jako "danie główne" sprawdziła się na spotkaniu wielopokoleniowym (minimum tłumaczenia, równie zaangażowani rodzice, jak dzieci), a jako "przystawka" przed bardziej zaawansowaną rozgrywką w gronie dorosłych.
Wymyślanie nawet tak wydawałoby się banalnych haseł jak 'mebel na literę...' (nie wspominając o 'miejscach, w których można ukryć zwłoki'), przy jednoczesnym "polowaniu" na najlepiej punktowane czarne kule i pełne kolumny dało sporo emocji. Presja czasu obnażyła słabości standardowego toku myślenia, promując bystrość i różnorodność skojarzeń. Było trochę skupienia, drobnych utarczek słownych i sporo śmiechu.
Polecamy na rozruszanie szarych komórek, szczególnie jeśli ktoś preferuje niebanalną formę nawet prostych gier.
gra LAGUNA
"Laguna" to gra autorstwa Reinera Knizi, która zachęca tym nazwiskiem oraz (niektórych może nawet bardziej) kolorową grafiką na okładce. Niedzielnego gracza ucieszy krótka, zwięzła instrukcja, miła oku plansza i tematyczne dodatki (drewniane zasoby i wioski, dwustronne żetony z adekwatnymi ilustracjami, praktyczne notes punktacji i wypraska). Najmłodszych - możliwość gry "na pół gwizdka", czyli krótsze i nie wymagające dalekosiężnej strategii rozegranie jednego etapu eksploracji, bardziej wymagających - pełna wersja.
"Laguna to bardzo szybka gra, w której będziemy zasiedlać archipelag pięknych wysp Pacyfiku. (...) Początkowo zasiedlamy wyspy, zdobywając je od strony wody, następnie - już jako lud osiadły - będziemy eksplorować z naszych niedawno założonych osad. Dla grających najważniejszą sprawą jest takie rozmieszczenie osadników, aby wyciągnąć z rozgrywki jak najwięcej punktów za liczbę połączonych wysp, liczbę samych wysp, pozyskane surowce itd."
"Laguna" może być spokojnie traktowana jako gra rodzinna o średnim stopniu trudności. Sugerowany wiek 8+ jest adekwatny jeśli chodzi o poziom skomplikowania, w naszym przypadku jednak lepiej bawiły się przy grze trochę starsze dzieci i ich rodzice.
Chociaż rozgrywka nie wymaga długich przygotowań i tłumaczenia, warto jednak zwrócić uwagę, że łączy kilka mechanizmów. Chwila nieuwagi i/lub nie nazbyt złośliwe, ale skuteczne blokowanie ze strony współgraczy wystarczy, by poważnie uszczuplić zasoby punktowane na koniec gry.
Ładna oprawa i ciekawa zabawa - w naszym "familijnym" gronie ("testowały" 4 rodziny) "Laguna" zyskała pozytywne komentarze i dobrą ocenę.
gra LORENZO
"Lorenzo il Magnifico" to już zupełnie inny kaliber. Gra zdecydowanie cięższa: w podstawowym znaczeniu tego słowa, bo zawierająca sporo komponentów z twardej tektury i drewnianych, ale - przede wszystkim - także bardziej wymagająca, trudniejsza, typowo strategiczna.
Nie skłamię pisząc, że to ze względu na nią typowałam zestaw nr 16, co okazało się bardzo trafnym wyborem :)
"Lorenzo il Magnifico to kompleksowa gra strategiczna z prawie zerowym wpływem przypadku. Gracze będą wysyłać członków swojego rodu do wypełniania ważnych misji w całej Florencji, ale ich wartość będzie inna w każdej turze. Będą zdobywać nowe terytoria, sponsorować wznoszenie imponujących budowli, dokonywać wspaniałych awanturniczych czynów i otaczać się zdolnymi sługami. Gdy będą wystarczająco sprytni i potężni, przyciągną do swojego kręg słynne osobistości renesansu z całych Włoch i będą mogli wykorzystać ich talenty."
"Lorenzo" to nie zabawka na jeden wieczór. Jak się okazało, zwykły, "roboczy" tydzień to też trochę mało...
Ze względu na stopień skomplikowania reguł wymaga uważnego przestudiowania instrukcji i dużego zaangażowania w rozgrywkę. Tu każda decyzja się liczy, a w każdej turze jest ich kilka do podjęcia! Początkowo nie znamy wszystkich kart i nie do końca jesteśmy w stanie przewidzieć skutki pewnych działań i/lub zaniechań, mimo to od pierwszej rozgrywki szybko orientujemy się, że warto rozważnie i równomiernie rozdzielać obowiązki między członków rodziny. Trzeba planować kilka posunięć naprzód, a czasem elastycznie dostosować się do sytuacji, którą właśnie diametralnie zmienił ruch poprzednika, który "podebrał" nam upatrzoną kartę ;)
Brak losowości, nieco interakcji, opcjonalny "wariant dla zaawansowanych" (nie sprawdzony, ale na pierwszy rzut oka dodatkowe karty postaci wyglądają sensownie) - gra zrobiła wrażenie takiej, do której warto wracać.
Bardzo dobra pozycja dla strategów, miłośników dobrze działających eurogier z odrobiną klimatu.
Mam nadzieję, że uda mi się w nią jeszcze pograć ze znajomymi, u których zagościła na półce na stałe :)
gra Rosyjska Ruletka: Mistrzostwa Świata
"Rosyjska ruletka...", cóż, tym razem nie doczekała się swoich pięciu minut :(
Niewiele mogę zatem dodać do opisu dostępnego w internecie:
"Rosyjska Ruletka: Mistrzostwa Świata to wystrzałowa gra ryzyka i blefu! Gracze mogą być z siebie dumni - zakwalifikowali się do mistrzostw świata… w rosyjską ruletkę.
Teraz stają się kapitanami czteroosobowych drużyn, walczących o przetrwanie i zwycięstwo. Obstawiają, jak wiele pociągnięć za spust dadzą radę przetrwać. Każde kolejne to więcej punktów, ale też większa szansa, że zamiast wymarzonego klik! usłyszą głośne BANG! Nie ma punktów dla martwych.
Z pomocą przychodzą karty akcji, które pozwalają wycelować w powietrze, czy w innego gracza. Można też ukryć nabój w kieszeni, ale jeżeli ktoś to odkryje, oszusta spotka marny koniec."
Cieszę się, że udało nam się wziąć udział w "pocztowej" zabawie. Chociaż bardzo ubolewam nad faktem, że po zaledwie 6 dniach wszystkie gry poleciały dalej, było warto! "Lorenzo" dał się "na spokojnie" bliżej poznać, "Laguna" i "Tagi" przypadły do gustu starszym i młodszym, a przybycie paczuchy samo w sobie stanowiło świetny pretekst do bardziej intensywnych spotkań planszówkowych.
Polecam wypróbowanie wyżej wymienionych i wypróbowywanie planszówek jako takich - pamiętajmy, że najważniejsze, to nie MIEĆ, tylko... GRAĆ ;)
aut. mamajanka
cytaty pochodzą z opisów gier na rebel.pl